Gdy zabłądzę.

Na Dzień Matki!


Przytulić się chcę
bo pachniesz wolnością
a szorstka dłoń niech głaszcze
po głowie pełnej niewypałów
a smukłe plecy jak maszt
statków nie-widmowych wspierają mnie
a ciepło uścisku jak gwiazd promienie
na wodzie nieznanej- to drogowskaz
bardziej mnie pocieszasz niż błysków ich tysiące
wtulam się więc we włosy
-port już niedaleko
a kierunek znajomy gdy przy sercu tętni
ciepło gwiazdy Opiekunki

Dziś nie zbłądzę
ciarki na plecach szept jak ryk wiatru
nadzieja nie jest latarnią na horyzoncie
ale tysiącem słońc galaktyk
zamkniętych w twoich oczach
a pocałunek w policzek jak muśnięcie
skrzydeł motylowych daje tyle ciepła
co supernowa schowana w sercu
która nigdy nie wybuchnie

Przytulić cię chcę
bo wtedy jest dobrze
jakby ogień tętnił pod skórą odbijał
twój spokój gdy patrzysz okiem
wszech-rozumiejącym
prosto na mnie


I nie boję się iść potykać
plątać kaleczyć zawracać
odnajdywać
bo wiem że mnie przygarniesz
gdy zabłądzę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy